Profile: Orto
Films comments:
Ein Volk, ein Reich, ein
Führer.
Warto zobaczyć. Warto
samemu się przekonać, jak
bzdurne są recenzje opisujące
ten film jako wielką manipulację
i próbę fałszowania historii.
Największy problem w tym, że ten
film jest prawdziwy aż do bólu.
Hitler przedstawiony w tym
filmie to neurotyk i maniak, do
ostatniej chwili snujący plany
kontrataku, wierzący że atak na
Berlin to po tylko część jego
planu mającego na celu
wciągnięcie Armii Czerwonej w
pułapkę i rozbicia jej w pył.
Nikt nie ma odwagi powiedzieć mu
prawdy, obawiając się reakcji
Führera oraz jego
niekontrolowanych wybuchów
wściekłości. Jednak to nie
Führer jest w tym filmie
najważniejszy - najważniejsi są
ludzie, do ostatniej chwili
stojący przy nim. Ludzie którzy
z całego serca wierzą w Narodowy
Socjalizm, Trzecią Rzeszę, dumę,
honor, wierność składanym
przysięgom i walkę do samego
końca. I tutaj właśnie leży
największe niebezpieczeństwo. Bo
ten film co prawda nikogo
bezpośrednio nie usprawiedliwia
ani nie wybiela, jednak sprawia
że mimowolnie zaczynamy tych
ludzi rozumieć oraz podziwiać...
a to już jest prosta droga do
rozgrzeszenia.
:(((((((((((((((((((
Strasznie się
rozczarowałem. Po tych ocenach
to ja myślałem że film będzie
zaj.bisty, a nie było tak wcale.
Film jest czarno-biały, nie ma
efektów i dolby surround też do
kitu. W kinie siedzenia
niewygodne, ekran mały i
popcornu też nie mieli. A akcja
to szkoda gadać normalnie, paru
gości tylko ćmi fajki i coś tam
pieprzy bez sensu. Nuda i
beznadzieja, centralnie szkoda
forsy wyrzucać. Moja lasencja
chciała wyjść z kina w połowie,
żałuję że jej nie posłuchałem.
Jak ktoś intelekt szanuje, to
niech nie idzie. Dobrze ziomal
gada.
Aha - tylko dla tych
wybrańców...
No i teraz już wiadomo
wszystko: "Osada" to film tylko
dla ludzi wysoce inteligentych,
błyskotliwych, wrażliwych, creme
de la creme, elity jednym
słowem. Pozostali nie są w
stanie zrozumieć głębokiego
przesłania tego filmu, no
niestety, ale dla tych biednych
półgłówków prawdziwa wartość
tego dzieła pozostanie na zawsze
ukryta. Podobne uwagi dane mi
już było słyszeć przy okazji
innych głębokich i niezwykle
refleksyjnych arcydzieł:
"Matrixa", "Gwiezdnych wojen",
"Gladiatora"... Ze smutkiem
muszę przyznać, że i ja
najwidoczniej taplam się w
płytkim brodziku intelekutalnym,
zaś mój umysł nie jest w stanie
ogarnąć wielkości tych dzieł,
nie mogę wznieść się na wyżyny
dostępne tylko dla tych tych
nielicznych. To pewnie dlatego
uważam "Osadę" za film
beznadziejnie głupi, płytki,
nudny, a do tego z absolutnie
beznadziejnym zakończeniem.
Shame on me! :(((
Nic specjalnego :-(
Zapowiadało się ciekawie,
trailery prezentowały się bardzo
interesująco, miałem nadzieję że
wreszcie zobaczę porządny
horror, na dodatek z finałem
równie zaskakującym jak w
"Szóstym zmyśle". Niestety,
wyszedłem z kina zawiedziony.
Fabuła dłuży się niemiłosiernie,
przerażających scen jest
niewiele (czasami tylko ktoś
wrzaśnie przeraźliwie ;-]), za
to ckliwych i przesłodzonych
("Spielbergowskich") znalazłoby
się całkiem sporo. Kilka
pomysłów zasługuje na miano
wyjątkowo idiotycznych (np.
wysłanie samotnej, niewidomej
dziewczyny do lasu na "zwiad"),
zaś do zakończenia znacznie
bardziej pasowałoby określenie
"rozbrajające", niż
"zaskakujące". PS. Co wcale nie
znaczy że film nie może się
podobać - miłośnicy "Blair Witch
Project" oraz "Scooby-Doo" ;-]
powinni być w pełni
usatysfakcjonowani.
Do Carlsberga
Cóż, przyznam się że
dialogów rzeczywiście nie
czytałem, zaś w wersji
oryginalnej nie brzmiały aż tak
strasznie. :-] I nadal będę się
upierał, że filmik jest dość
przyjemny (a już na pewno
niewiele gorszy od Troi,
Gladiatora, Matrixa oraz całej
masy hollywoodzkiej papki z
cyklu "światło i dźwięk"). Bez
wahania daję mu 6.5/10. BTW,
Orto może brzmi dość bezosobowo,
ale tak naprawdę to jestem płci
męskiej. :-D
parę uwag
Carsberg: Nie przypominam
sobie takiego dialogu (- wyrwane
z kontekstu rzeczywiście brzmią
kretyńsko), ale na pewno takie
słowa nie padają w chwili, gdy
Artur po raz pierwszy spotyka
Guinewrę. Przez parę minut w
ogóle nie było wiadomo, kim jest
ta laska (ja byłem na 100%
przekonany, że chodzi o
Morgianę! ;-]) A jeśli ktoś chce
się popisywać swoją znajomością
historii, to niech łaskawie
weźmie pod uwagę, że Sarmaci
mieli z naszymi przodkami tyle
wspólnego, co cały ten film z
legendą o królu Arturze...
Mierielle: Trudno żeby film był plagiatem Troi, skoro ta pokazała się zaledwie 3 miesiące wcześniej. A swoją drogą ciekawe, jak bardzo gusta mogą się różnić: moja przyjaciółka stwierdziła, że aktorzy w zasadzie byli OK - tylko ten leszczyk w roli króla Artura wypadł wyjątkowo nieciekawie. ;-]
?
Czy "Fallen Art" nie powinno się raczej tłumaczyć jako "Upadła sztuka"?